Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, Wigilia


Puste miejsce przy stole czeka na utrudzonego w?drowca, ale te? ka?e pami?ta? o tych, którzy do wigilijnej wieczerzy ju? nie zasi?d?. Nie doczeka?a kolejnych ?wi?t Danusia Rinn. Estradowy los zetkn?? mnie z artystk? wiele lat temu. By?a osob? niezwykle bezpo?redni?, ?eby u?y? wy?wiechtanego zwrotu "prosto z mostu". Kiedy wi?c poprosi?a o napisanie dla niej piosenki, uczyni?a to bez ogródek, krygowania si?, mizdrzenia. A ja mam s?abo?? do ludzi pozbawionych pozy, zatem natychmiast spe?ni?em ?yczenie. Na ostatniej p?ycie za?piewa?a wi?c:

Odchudza? si? nie musz?
do woli mog? je??
sprzeda?am diab?u tusz?
sprzeda?am diab?u tusz?
sprzeda?am no i cze??.

Ta zawadiacka postawa puszystej pani by?a, niestety, jedyn? bodaj mask?, jak? piosenkarka ubiera?a. Troch? ?miechu przez ?zy, pokazywanie losowi gestu Kozakiewicza ze ?wiadomo?ci?, ?e okpi? si? go nie da.
Kiedy my?l? o Dance, to utwierdzam si? w g??bokim przekonaniu o ulotno?ci naszej roboty, o z?udzeniu, jakim jest kariera czy popularno??. Gdy wiele lat temu zapyta?a w opolskim amfiteatrze "Gdzie ci m??czy?ni?", kraj oszala? z zachwytu i nosi? j? na r?kach. Dzisiaj tego pytania pró?no szuka? w radiu, nie wiem, czy istnieje sklep, gdzie na pó?ce le?? nagrania niegdysiejszej idolki. Smutne, ale te? pouczaj?ce, a mo?e nawet pokrzepiaj?ce - nie ma bowiem takiej s?awy, której nie pokona czas, wszyscy zatem jedziemy na tym samym wózku.
Na dodatek ?wiat oszala?ej komercji niebywale skraca pami??. Poda? towaru, jakim s? przecie? tak?e dobra kultury, powoduje zam?t trudny do zanalizowania. ?ledzenie rynku muzycznego, plastycznego, literackiego wymaga ju? ?ba o rozmiarach teczki, tak?e ?rodków finansowych naftowego szejka. W Stanach Zjednoczonych od dawna panuje pogl?d, ?e wa?ne jest ostatnie dokonanie, czyli p?yta, ksi??ka, obraz sp?odzone przed chwil?.
Tego, co by?o dekad? temu, nawet je?li nosi?o znamiona arcydzie?a, nikt nie pami?ta. Taki stan rzeczy narzuca na twórców obowi?zek dostarczania wci?? nowych dzie? - wik?a ich w wy?cig, w jakim wielu jest skazanych na pora?k?. Weny, natchnienia, pomys?u nie da si? zaprogramowa? i przywo?a? w dowolnym momencie. St?d cz?ste gnioty wybitnych kreatorów, spowodowane wyra?nym do?kiem, atrofi? talentu. Do tego wszystkiego jeszcze oczekiwania publiczno?ci i krytyków. Ci ostatni ?yj? z wystawiania ocen i potrafi? zaszkodzi? najlepszym.
Nó? w kieszeni otwiera mi si? (przy Wigilii to jedynie pilnik do paznokci), kiedy czytam, ?e p?yta ?wietnego wykonawcy ma jedn? wad? - nie zawiera nic nowego. Pojmij, tumanie, ?e facet, którego kocha ca?y ?wiat za g?os, teksty, melodie, ma tylko owego wizerunku nie zmarnowa?. Nie ka? mu zmienia? stylu, j?zyka, instrumentarium, zostaw te zabiegi poszukuj?cym w?asnej drogi nieudacznikom, którzy w dziesi?tej skórze, w dwudziestym wcieleniu s? wci?? bez wyrazu.
Zarejestrowane w moim domu kol?dy i pastora?ki doczeka?y si? pono? opinii statycznych i staromodnych. Nie znam lepszego komplementu. W dobie, gdy wszystko miga i mknie, co? lirycznego, pe?nego spokoju i powagi! W dobie zmian, które mnie, obdarzonemu niez?ym uchem, ka?? rozszyfrowywa? kol?dy ukryte pod nowoczesn? aran?acj?, takie zwyk?e tych kol?d traktowanie? !
Wigilijne op?atkowe ?yczenia s? zupe?nie zrozumia?ym stereotypem. Zdrowia, szcz??cia, powodzenia, spe?nienia marze? itp. Pozwol? sobie zatem na aneks. ?ycz? Pa?stwu i sobie powrotu do normalno?ci. Przywrócenia znaczeniom w?a?ciwych znacze?, bo odnosz? wra?enie, i? ?yjemy w rzeczywisto?ci, w której z ma?o zrozumia?ych powodów g?upie znaczy m?dre, brzydkie znaczy ?adne, nie?mieszne ka?e boki zrywa?, chamstwo wprowadza na salony. W?ród 36 ludzi, którzy pono? nios? nadziej?, "Przekrój", obok papie?a i wielu wybitnych postaci naszego globu wymienia Mas?owsk? i Majewskiego. Beznadzieja.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki