Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 28 pa?dziernika


Hades brzmi infernalnie i ze smako?ykami raczej si? nie kojarzy. Ale przecie? w lubelskiej knajpie o takiej w?a?nie nazwie pa?aszowa?em z wigorem golonk? a la Grze?kowiak. Nie?yj?cy artysta by? maskotk? lokalu, a fama g?osi?a, ?e nie?le kucharzy?. Przesiedzia?em wi?c z Kazkiem wiele mi?ych chwil, a dzisiaj nuc? jedn? z jego satyrycznych pie?ni. "Ch?op ?ywemu nie przepu?ci" - brzmi aktualnie, chocia? zbyt okrutnie wobec rzeczonego tytu?owego ch?opa. Sugestia, ?e wie?niak w cyniczny sposób wykorzysta ka?d? istot?, by j? wydoi? lub w?o?y? w garnek (to ju? cytat z innej ballady), jest niesprawiedliwa, bowiem taki odruch nosz? w sobie tak?e miastowi. Przekonanie, i? przyroda ma nam s?u?y?, ?e?my panami sytuacji, to cz?sty przejaw zwyk?ej arogancji, która do niczego dobrego nie prowadzi.
Opowie?? tatrza?ska ze schroniska w Roztoce. W pogodny letni dzie? pojawia si? zwabiony zapachami jad?a nied?wied?. Który? z turystów natychmiast dysponuje fotk? z najbli?szej odleg?o?ci i mimo przestróg pod??a do zwierz?cia. A ono wykonuje najprostszy manewr odstraszaj?cy, to znaczy w u?amku sekundy pokonuje kilka metrów, by pogrozi? ?ap? natr?towi. Dzielnego poszukiwacza przygód podnosz? z ziemi w atmosferze strachu i przykrego zapachu. Bohaterom po prostu czasami puszczaj? zwieracze.
Albo historyjka z Australii. Podrajcowani wybornym winem, którego tam nie brakuje, rodacy zwiedzaj? który? z rozlicznych rezerwatów. Zdj?cie z kangurem jest jazd? obowi?zkow? - sam je posiadam. Ale takie zwyczajne, to ?aden rarytas. "We?cie mu, ch?opaki, za?ó?cie moj? marynark?" - powiada dzielny syn piastowego rodu. Przyjazne zwierz? pozwala na dziwny zabieg, ale ubrane we wdzianko pe?ne obcych woni nagle daje dyla w busz. O k... krzyczy w?a?ciciel garderoby, tam by? paszport i pieni?dze. Obeznani z natur?, maj?cy w?a?ciwy dystans do spraw i ?wiata górale kwituj? podobne przygody ze stoickim spokojem. Kiedy mi? w?ama? si? do auta szefa schroniska w Pi?ciu Stawach, ten zapyta? informatora o zdarzeniu o rozmiar szkód. Ano wybi? ci szyby i podar? siedzenia. A odjecha?? - pad?o z drugiej strony drutu - jak nie odjecha?, to nie zawracaj mi g?owy.
Wybaczcie przyd?ug? zoologiczn? dygresj?. Niech pos?u?y za wst?p do powa?nego i przera?aj?cego meritum. Bandyci w ludzkich skórach zabili zwierz?. Zat?ukli na ?mier? dwuletniego nied?wiedzia, bo mia? nieszcz??cie pokaza? si? na szlaku. Taki okaz, to 30 kilogramów ?ywej wagi - dok?adnie tyle, ile wa?y moja suka. ?aden problem dla ?redniosprawnego uzbrojonego w kij m??czyzny. A ludzi w tej akcji by?o sporo. Niech mi nikt nie próbuje wmawia? niespodziewanego ataku, heroicznej obrony przed szar?uj?c? besti? itd. Zabili dla jaj, bo by?o mo?na, bo nikt nie widzia?, bo... wzi?li sprawy we w?asne r?ce. Ten okropny zwrot funkcjonuje w mediach przy okazji mordu gdzie? na Mazurach. Recydywist? terroryzuj?cego otoczenie, zlinczowa?a grupa mieszka?ców tej samej wioski. Za?atwili co?, czego nie umia?a za?atwi? policja, prokuratura i s?d. Dostali za to ?mieszne wyroki w zawieszeniu. A narodowi wys?ano w ten sposób czytelny komunikat: bierz sprawy we w?asne r?ce, wyka? si? inicjatyw?, nie czekaj na organy ?cigania - po prostu ukatrup i po ptakach. Dla mnie przera?aj?ca wizja ?redniowiecza, jak?e bolesna w kraju, który dzisiaj przeprowadza statystyczne badania obecno?ci w ko?cio?ach i uczestnictwa w przyjmowaniu komunii. Wywiady z s?siadami zabójców daj? wyra?ny obraz chrze?cija?skiej moralno?ci. - Na agresj? nale?y odpowiedzie? agresj? - mówi babina, któr? z wygl?du zaliczy?bym natychmiast do ró?a?cowego kó?ka.
Na koniec komentarz do felietonu kolegi z ?amów. Kandydowa? na miejsce w Senacie, którego w efekcie nie zajmie. Pyta wi?c po przegranych wyborach: "Czy artysta powinien posiada? pogl?dy?". Odpowied? jest prosta jak w?os Mongo?a. Oczywi?cie, ?e powinien, bo artysta to taki sam uprawniony obywatel jak wszyscy inni. I je?li ci?nie mi si? na usta, a raczej na koniec stalówki jaki? dodatek do powy?szej opinii, to taki jedynie, ?e artysta powinien by? przede wszystkim zdolny. Wtedy kochany przez swoich odbiorców, zaj?ty artystyczn? powinno?ci?, nie musi pcha? si? w rejony, o których nie ma bladego poj?cia i w których na niego nie czekaj?. Tatrza?skie kr?te ?cie?ki zostawmy misiom.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki