Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 1 czerwca


Dzie? Dziecka oznacza ?yczenia od mojej mamy, dla której dzieckiem wci?? pozostaj? mimo szóstego krzy?yka na karku, to tak?e jaki? drobiazg wr?czony Mai, mimo i? ?wiat maluchów opu?ci?a dawno. W?a?nie, drobiazg. Dorasta?em w biednych czasach, w?ród prymitywnych i tanich zabawek, jakim do dzisiejszych cyfrowych gad?etów by?o daleko. Pami?tam przywiezione przez tat? z Austrii dwa b?benkowe rewolwery na kapiszony - wyrywali je sobie wszyscy koledzy, by cho? przez chwil? poczu? si? bohaterami westernu. Przy ulicy Batorego tu? obok bramy kamienicy, w której mieszka? znany dzi? rysownik Edward Lutczyn, mie?ci? si? malutki sklepik. Mówili?my o nim "zabawczy?ski". Tego królestwa lalek, pi?ek, klocków, pistoletów na wod? lub korkowców pilnowa?a u?miechni?ta starsza pani, gotowa zdj?? z pó?ki upragnion? rzecz i przeliczy? skrupulatnie gar?? monet wydobytych cz?sto ze skarbonki po wielu dniach oszcz?dzania. Jak?e umieli?my si? cieszy? byle czym, z jakim sentymentem wspominam te wszystkie, za kilka groszy nabywane, drobiazgi. Przedmioty typu rower by?y luksusem trudnym do osi?gni?cia - szcz??liwy posiadacz dzieli? si? takim wehiku?em z gromad? kumpli czyhaj?cych na swoj? kolejk?. Kiedy s?ysz? o dzisiejszych prezentach, odnosz? wra?enie ?e s? nie tylko dowodem zamo?no?ci sporej cz??ci spo?ecze?stwa, nie tylko wynikiem niewiarygodnego post?pu technicznego. One ?wiadcz? jeszcze o zwyczajnym braku umiaru, o jakiej? zbiorowej ch?ci pokazania si?, zaistnienia za wszelk? cen?.
Niedawno przysz?o mi wyst?powa? w Katowicach. Plenerowa impreza w deszczu i ch?odzie wym?czy?a nas setnie, wi?c postanowili?my co? zje??, wypi? gor?c? herbat?. Objechali?my kilkana?cie lokali i trzeba by?o obej?? si? smakiem. We wszystkich odbywa?y si? przyj?cia z okazji Pierwszej Komunii. Co ja mówi?, przyj?cia! Rauty, bankiety, bale na dziesi?tki go?ci ze sto?ami uginaj?cymi si? od ?arcia i trunków. Bohaterowie tych uczt gdzie? w k?cie plamili at?asowe tuniki za ci??ki szmal, grali na dopiero co otrzymanych komputerach lub laptopach, niektórzy dosiadali czteroko?owych spalinowych ?uadów do terenowej jazdy. Gdzie tu wpajana przez katechetów skromno??, gdzie zdrowy rozs?dek? Swój stan posiadania budowa?em od zera i gdy dzisiaj sta? mnie na wiele, wci?? z najwi?ksz? rado?ci? przyjmuj? co?, co warto?? materialn? ma znikom?, ale posiada si?? p?yn?cej z serca intencji.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki