Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 19 kwietnia


Ju? od pewnego czasu radio, prasa i telewizja donosi?y o maj?cej si? odby? uroczysto?ci wr?czenia Fryderyków - dorocznych nagród przemys?u fonograficznego. Prezentowano sylwetki nominowanych artystów, a tak?e ich dokonania w postaci nagra? radiowych lub telewizyjnych clipów. Zanosi?o si? na powa?n? gal?, bo pi?ta z kolei edycja imprezy pozwala?a wypracowa? jej formu?? i dopi?? wszystko organizacyjnie. Tymczasem zaserwowano nam - telewidzom i publiczno?ci w sali Kongresowej - d?ugi i nudny koncert estradowy, do którego wykonawców dobierano wedle sobie tylko znanych kryteriów, a w tym koncercie jak rodzynki w zakalcu tkwi?y og?oszenia zwyci?zców poszczególnych muzycznych kategorii.

Ca?o?? prowadzi? nieudolnie Artur Orzech, podejmuj?c próby roz?mieszania widowni, po których to próbach na sali zapada?o najcz??ciej milczenie. Okropno??. Na samym pocz?tku dowiedzieli?my si?, ?e reprezentanci Polski na konkurs Eurowizji to grupa Sixteen, czyli panienka od?piewuj?ca konfekcyjne bzdury przy akompaniamencie sztampowej muzyczki. Zapami?ta?em takie "wstrz?saj?ce" wyznanie: "je?li b?dziesz chcia? mnie zabi?, to obejmij mnie". A potem by?o sennie, bez wyrazu (tradycyjnie fatalny d?wi?k telewizyjny), za to z dobrym samopoczuciem. Czyli g??bokim przekonaniem, ?e jest fantastycznie nawet wtedy, gdy zapowiedziany jako ikona polskiego popu Andrzej "Piasek" Piaseczny ledwo ?piewa, a niewiasty z zespo?u De Su poruszaj? si? z gracj? wózka wid?owego w hurtowni flizów.

Nie komentuj? samych nagród, chocia? i tu mnóstwo by?o pomy?ek - plebiscyty i rankingi nigdy nie mog? nagrodzi? wszystkich zas?u?onych, cz?sto zdarzaj? si? kiksy i decyzje co najmniej dyskusyjne. Gratuluj? Grzesiowi Turnauowi kolejnej statuetki, ciesz? si? z Fryderyka dla ?wietnego realizatora d?wi?ku Leszka Kami?skiego i my?l? sobie, ?e rozrywkowy panteon mamy taki, jak inne elity w tym kraju. Po prostu marny.

Zastanawiam si?, czy uznana za autork? roku Kayah (moim zdaniem du?a gafa!) czyta?a kiedy? wiersze Józka Barana? A powinna. Ja dosta?em "Epifani? s?oneczn?" z mi?? dedykacj?, przewertowa?em t? dobrze od lat znan? poezj? i zrobi?o mi si? ciep?o. Bo wspomniany wybór "urzeka barwn? prostot? pomys?ów, niby naiwn? jak z dzieci?cej ba?ni, a przecie? podnosz?c? donios?e problemy egzystencji" - to s?owa krytyka Ryszarda Matuszewskiego. Takie stwierdzenie mo?e by? doskona?? recept? na tekst piosenki, zreszt? Józkowe wiersze s? ?piewane przez kilku wykonawców.

Przy okazji Fryderyków zabrak?o s?owa o zesz?orocznej p?ycie Rysia Rynkowskiego (jeszcze jedna pomy?ka), ale on poradzi sobie bez tej nagrody, bo jest artyst? pe?n? g?b? i jeszcze wi?cej.

Niedziela zap?akana od deszczu, cho? moj? dusz? kibica raduje wysokie zwyci?stwo Wis?y nad Widzewem. W tym podnios?ym nastroju wkraczam do piwnic budynku Muzeum Historycznego przy placu Mariackim, by spojrze? na wystaw? fotograficzn? "Portret miasta - Kraków". Wprawdzie sport nie zosta? tu dostrze?ony, za to mnóstwo innych zdj?? b?d?cych dowodem na urod? ulic i placów, na to, ?e tyle i wci?? tutaj si? dzieje. A przecie? jest w tych zdj?ciach spokój i zaduma, jak wsz?dzie tam, gdzie wielowiekowa tradycja. I jest w nich jeszcze normalno??. Tej normalno?ci brakuje w stolicy podczas wr?czania nagród i dlatego najmilej b?d? wspomina? córk? wielkiego jazzmana Tomasza Sta?ki, która wysz?a na estrad?, wzi??a pos??ek i powiedzia?a: "Tata nie móg? przyjecha?, dzi?kuj? bardzo".



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki