Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 28 czerwca


poniedzia?ek wr?czono nagrody Fundacji im. W?odzimierza Tetmajera. Gdzie? W Bronowicach, w przepi?knym dworku nale??cym kiedy? do m?odopolskiego artysty, obecnie zamieszka?ym przez rodzin? pa?stwa Konstantych. Pani domu El?bieta Konstanty jest prawnuczk? malarza. Po?ród zieleni przycupn?? ten uroczy budynek wype?niony starymi meblami, obrazami i pami?tkami, obok "Tetmajerówki" pracownia odbudowana dzi?ki staraniom wspomnianej fundacji - pracownia malarska pana W?odzimierza i jego córki Jadwigi - Isi z "Wesela".

Zaszczycono mnie zaproszeniem do ?piewanego ubarwienia uroczysto?ci. Odebra?em to jako splendor niema?y, towarzystwo bowiem zjawi?o si? zacne, a laureaci nagrody wielce szanowni. Bo pani redaktor Maria Rydlowa, niestrudzona piewczyni i badaczka Bronowic, tak?e profesor Franciszek Ziejka, o którym z dum? mog? powiedzie?, ?e by? moim uniwersyteckim nauczycielem.

Przy okazji promowano album autorstwa ksi?dza Józefa Andrzeja Nowobilskiego, album po?wi?cony w ca?o?ci opisowi pracowitego ?ycia i dzie?a W?odzimierza Tetmajera. Ze wstydem kartkuj? to wydawnictwo. Ze wstydem, ?e teraz dopiero w kwiecie doros?o?ci, ja, stary krakus, odkrywam niepowtarzaln? urod? tych obrazów. Jawi si? bowiem ich twórca jako absolutny malarski omnibus i trudno stwierdzi?, czy by? lepszym portrecist?, pejza?yst?, mistrzem scen rodzajowych czy sakralnych. Wielka posta?, cudowny dom, przemi?e przedpo?udnie w atmosferze, któr? tylko w tym zak?tku Krakowa mo?na spotka?.

T? atmosfer? spokoju, radosnej zadumy nad ?wiatem, filozoficznego dystansu do spraw ziemskich maj? wiersze Adama Ziemianina. Dosta?em je od "Ziemianki", bo tak mówimy o poecie w gronie bliskich znajomych, z serdeczn? dedykacj?, w której czytam, ?e to rymy na dobry czas. Je?eli przysz?o??, która nas czeka, niesie z sob? tylko tyle dobroci, co Twoje, Adasiu, oblicze na ok?adce zbiorku, to mo?emy spa? spokojnie. A przed snem poczyta? te antyfony, i makatki, i maryjne adoracje.

W pi?tek wyl?dowa?em w Bornym Sulinowie. Obchodzi swoje 5-lecie i organizuje z tej okazji artystyczne wyst?py. Tak naprawd? historia miejsca jest d?uga, ciekawa, ale do?? ponura. Najpierw Niemcy budowali tu podziemne miasteczko wojskowe, po wojnie Sowieci zaj?li ich miejsce. Powsta?y wi?c niezliczone ilo?ci koszarów, budynków administracyjnych, schronów, gara?y, pól ?wiczebnych - wszystko w ?rodku Borów Tucholskich, gdzie jeziora przeczyste i przyroda dziewicza. Historia potoczy?a si? tak, ?e obca armia wynios?a si? z naszego kraju, wi?c Borne Sulinowo zacz??o pi?? lat temu swoje nowe cywilne ?ycie. Doko?a ponad 40 jezior, dzikie zwierz?ta przechadzaj? si? cz?sto mi?dzy domami.

Nap?yn?li tu ludzie z ca?ej Polski - s? emeryci ze ?l?ska, których przyci?gn?? spokój, grzybne lasy i rybne wody, s? m?odzi operatywni biznesmeni próbuj?cy stworzy? tu rynek us?ug. Rozmawiam z jednym z nich. Przyjecha? z Sopotu, jest urzeczony miejscem, chocia? niektóre fakty dotycz?ce przesz?o?ci przera?aj?. Na nieczynnym poligonie jest taka ilo?? sprz?tu i amunicji, ?e jak ?artuje mój rozmówca, mo?na by zacz?? trzeci? wojn? ?wiatow?. Brak pieni?dzy na zlikwidowanie tego cmentarzyska. Jest w tym 3-tysi?cznym miasteczku... 26 kin - ka?de niemal koszary mia?y swoj? sal? projekcyjn?. Mieszkamy w willi, w której kiedy? rezydowa? rosyjski dowódca Dubinin. Za oknem sosnowy las i ?piew ptaków.

?piew rozleg? si? tak?e w Opolu, ale ?ab?dzie to pienie. Jedyny przyzwoity koncert to stare szlagiery, ale o tym, ?e kiedy? pisano dobre piosenki, wszyscy wiedz?. Gorzej ze wspó?czesno?ci?. S? lasery i komputerowe efekty w przekazie telewizyjnym, ale w dziedzinie muzyki pop panuje jaka? straszna indolencja. Przebojów nawet na lekarstwo. Gdy przeje?d?am przez Opole (kilka razy w ci?gu ostatnich miesi?cy), czytam has?o nie?yj?cego pos?a Edmunda Osma?czyka zawieszone na ulicznym transparencie. Brzmi ono: "Opole, jak?e? ty opolskie". W zwi?zku z festiwalem piosenki chcia?oby si? zamieni? ten slogan na "Opole, w jakim ?e? ty dole".



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki