Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 13 grudnia


Dok?adam stara?, by nie powtarza? si? w tej pisaninie i raz poruszon? spraw? pozostawiam jej biegowi. Tym razem robi? wyj?tek. Motywacja jest jedna i ma na imi? szczere wzburzenie. 7 lat temu pewien Francuz zastrzeli? Andrzeja Zauch? i towarzysz?c? mu niewiast? - ?on? mordercy zreszt?. Czyn mia? wszelkie znamiona premedytacji (preparowana bro? przemycana z zagranicy, d?ugi czas planowania zbrodni), zabójc? skazano na 15 lat wi?zienia. Wyrok zapad? i nie mam zamiaru docieka?, czy by? kar? w?a?ciw? czy nie. ?adna bowiem pokuta, ?aden odwet nie wróci ?ycia dwojgu ludziom. Nic nie zrekompensuje straty, jak? poniós? polski show-biznes, nasze ?rodowisko, s?uchacze, gdy Andrzej przesta? na zawsze ?piewa?.

Nie interesowa?yby mnie dalsze losy kryminalisty, gdyby nie fakt, ?e odsiadk? próbuje on zdyskontowa? w sposób "artystyczny", a nasze og?upia?e media na ten manewr nabieraj? si? niezawodnie. Co oznaczaj? prasowe, radiowe i telewizyjne relacje z wr?czenia jakiej? nagrody trzeciorz?dnemu re?yserowi, który jak dot?d wyró?ni? si? tym tylko jedynie, ?e zabi?!? Co za paranoja karze przedstawicielom naszej kultury premiowa? i docenia? go?cia, który tej w?a?nie kulturze zada? ci??ki cios?! A tu jeszcze czytam, ?e delikwent zamierza kr?ci? kolejny film i ?e muzyk? do tego "dzie?a" pisze Adam Nowak - lider popularnej kapeli "Raz, dwa, trzy". Adasiu! Czy?by ci rozum odebra?o? Monsieur Yves! Nie ma dla pana miejsca mi?dzy nami!

?wi?ta za pasem, mniej troch? uganiam si? po ?wiecie, wi?c nadrabiam zaleg?o?ci teatralne. W Starym "Miarka za miark?" w re?. Tadeusza Bradeckiego. Ile rado?ci - szczerej rado?ci dostarczy? mi ten spektakl. A przede wszystkim podniós? na duchu. Bo je?li w aurze sporów i wa?ni, przepychanek personalnych, kategorycznych o?wiadcze?, gdy mowa o chorobie tocz?cej jakoby legendarn? scen?, powstaje takie cacko, to o przysz?o?ci ukochanego teatru my?l? ze spokojem i optymizmem. Shakespeare w ?wietnym i ?ywym przek?adzie Macieja S?omczy?skiego grany jest brawurowo, ale bez szar?y, rado?nie, ale bez tanich grepsów, m?drze, ale bez szukania tzw. drugiego dna. A nade wszystko ?wietnie. Krzysztof Globisz - rewelacja (to ju? normalne w jego przypadku), Artur Dziurman - bomba, ?wietna Ewa Kaim, pyszny Andrzej Kozak, stylowa i pi?knie ?piewaj?ca Beata Fudalej. Ale przecie? powinienem wymieni? wszystkich, którzy sprawili, ?e widownia bi?a brawo na stoj?co, a ja t?uk?c zawzi?cie oklaski p?cznia?em z dumy, ?e Ich znam.

W sobotnie popo?udnie w Pa?acu pod Baranami uroczysto?? wr?czenia Medali ?w. Jerzego. To doroczna nagroda "Tygodnika Powszechnego" przyznawana ludziom prawym, m?drym i szlachetnym za ich dzia?alno??. Laureatami za 1998 rok zostali: Krystyna Mrugalska - przewodnicz?ca Stowarzyszenia na rzecz Osób z Upo?ledzeniem Umys?owym i ksi?dz biskup Tadeusz Pieronek - rektor Papieskiej Akademii Teologicznej. Poproszono mnie o krótk? cz??? artystyczn?, co poczytuj? sobie za zaszczyt niema?y. W Sali Marmurowej zebra?o si? towarzystwo dostojne i wykwintne.

Okoliczno?ciowe laudacje wyg?osili Józefa Hennelowa i senator Krzysztof Koz?owski. Nie bez tremy wi?c ?piewa?em przed wytwornym zgromadzeniem, bo rzadko zdarza si? by? w pomieszczeniu, w którym na ka?dy centymetr kwadratowy przypada jaka? niewiarygodna porcja intelektu, tytu?ów i funkcji. W s?siedniej sali na go?ci czeka?y sto?y zastawione jad?em przez Jacka ?odzi?skiego, bo nie tylko duchow? straw? cz?owiek ?yje. Nisko k?aniam si? Wyró?nionym, których skromno?? najlepiej ilustruje zdanie biskupa Pieronka: "Nie widz? ?adnego powodu, ?ebym ja mia? dosta? to wyró?nienie, ale skoro dali, no to Bóg zap?a?".

Przy okazji dostrzeg?em, ?e s?ynny budynek Potockich remontuje si? gwa?townie - ?lady owego remontu pojawi?y si? zreszt? na ubraniu laureata, gdy ten wsta? z krzes?a. Ale taki ju? nasz krakowski urok, taki nasz zakurzony ?wiat z odpadaj?cymi tynkami i mg?? paj?czyn. Na kilka dni zas?oni? go ?nieg bielutki, ale dzisiejsza halna wichura i ocieplenie spowodowa?y, ?e znika w okamgnieniu. Czekam wi?c z ut?sknieniem na ?wietlist?, ?wi?teczn? dekoracj?, której ma?o co? pod Wawelem. Pod tym wzgl?dem stolica, a szczególnie jej centrum, bije nas na g?ow?. Widzia?em w pi?tek i zazdroszcz?. Zapalmy wi?c i my lampki i ?wiate?ka, odpalmy bombki - przepraszam, zagalopowa?em si? - bombki zawie?my tylko na choinkach, aby cieszy?y oczy i grza?y dusz?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki