Andrzej Sikorowski

MÓJ DZIENNICZEK POLSKI

Niedziela, 14 marca


Jak ten czas leci. 30 lat temu, mniej wi?cej o tej porze, sta?em na scenie teatru Groteska przed prawdziwym mikrofonem i prawdziw? publiczno?ci?. Trema ?ama?a g?os, palce ledwo trafia?y w struny gitary. To by? jaki? uniwersytecki turniej mi?dzywydzia?owy, w którym postanowi?em spróbowa? si?. W poniedzia?ek zrobi?em to samo ju? bez tremy, za to z rado?ci? i satysfakcj?, bo zaprosili mnie m?odsi koledzy z II Liceum im. Króla Jana III Sobieskiego, bym rozpocz?? 30. jubileuszowy Festiwal Ma?ych Form Teatralnych. To dzi?ki zapa?owi i zdolno?ciom uczniów "Sobka" trwa ta po?yteczna impreza, trwa jako dowód pietyzmu dla m?drego s?owa i pi?knego rymu. Gdy nastolatki deklamuj? Mickiewicza, przejmuj?co podaj? tekst Przerwy-Tetmajera, ?piewaj? Osieck?, robi? wreszcie w?asny teatr, serce ro?nie i optymizm si? pojawia, ?e nasze dzieciaki to nie tylko szalikowcy i wyznawcy gry komputerowej.

Wreszcie zaliczy?em "Ogniem i mieczem". To niemal towarzyski obowi?zek. O czym, ?e gada? ze znajomymi, którzy ju? widzieli? Ale od pocz?tku. Najpierw by?a atmosfera pikniku. Oba stoiska z ?akociami w kinie "Kijów" oblega? t?um, wi?c odsta?em i ja swoje, by z czym? do picia i jedzenia wej?? na sal?. Niemal wszyscy widzowie zaopatrzyli si? w pra?on? kukurydz?, batoniki, wafelki, soki i ciecze rozmaite, bo przecie? nie ma rozkoszy wi?kszej ni? po??czone uczty podniebienia i wzroku. Potem jaki? pan wylosowa? bilety nagrodzone premi? i ?yczy?... dobrej nocy. Wyrazi?em niemal na g?os opini?, ?e takie ?yczenie przed projekcj? brzmi dwuznacznie i wykraka?em.

Pisa?em ju? kiedy?, ?e czekam na sukces polskiego kina z ut?sknieniem i to oczekiwanie uleg?o niestety prolongacie. Bo film Hoffmana jest po prostu s?aby. Nie zamierzam ocenia? jego wierno?ci z literackim pierwowzorem, nie zamierzam te? zag??bia? si? w problematyk? stosunków polsko-ukrai?skich, które pokazuje. Notabene chór g?osów sugeruj?cych jego polityczn? rol? w odnawianiu s?siedzkich kontaktów uwa?am za mocno przesadzony. Chodzi mi o te 3 godziny sp?dzone na szcz??cie w wygodnym fotelu. Z ekranu wieje nijako?ci? i nud?. Tak bywa cz?sto, gdy re?yser sam kleci scenariusz. Efekt takiego post?powania jest mizerny, w?tki rw? si? bez?adnie, a papierowych postaci nie ratuje najlepsze nawet aktorstwo.

Pretensje do Zbyszka Zamachowskiego, ?e s?abo zagra? Wo?odyjowskiego, nie maj? ?adnego sensu. On nie mia? kogo gra? - ta barwna Sienkiewiczowska posta? jest w ekranizacji ledwo naszkicowana. Waleczny m?? z powie?ci to w filmie szary cz?owieczek p?taj?cy si? bez celu. W ko?cu usiecze Bohuna, ale do tego momentu mog?oby go w ogóle nie by?. Odnios?em tak?e wra?enie, ?e twórca obrazu nie by? pewien, czy i?? w powag? i patos, czy w zgryw? i tak zwane jaja, co przynosi rezultaty zgo?a nieoczekiwane. Tak jest, gdy Zag?oba - u Sienkiewicza cz?ek wyposa?ony w m?dro?? i spryt Ulissesa - u Hoffmana zidiocia?y pijaczek - rzuca pust? flaszk? za szaniec obleganego Zbara?a i zabija ni? jednego z kozackich atamanów.

Bzdur jest tu wi?cej, a porównania scen bitewnych do ameryka?skich produkcji dowodz? nadmiaru dobrego samopoczucia. Na dodatek wszystko spowija aura bohaterskiego spe?nienia. My?l? tu o ci?g?ym podkre?laniu wytrwa?o?ci i niezwyk?ego zaanga?owania re?ysera, o jego ?yciowym dziele - nakr?ci? wszak ca?? "Trylogi?". W takiej sytuacji krytyczne mówienie i pisanie o "Ogniem i mieczem" mo?e by? poczytane za nietakt i grubia?stwo, co? takiego mniej wi?cej jak pod?o?enie nogi staruszce na przej?ciu dla pieszych. Ale nie mog? chwali? cha?y, wi?c niech mnie maj? za grubianina.

Za to z rado?ci? chwal? inicjatyw? Reny Edelman szefuj?cej bielskiemu klubowi Best. Osiedlowa placówka robi rzeczy, których tylko zazdro?ci?. W sobot? "Szansa na szans?" - co? w rodzaju otwartego mikrofonu. Ca?a niemal dziesi?tka wykonawców prezentowa?a poziom kwalifikuj?cy do zawodowego ?piewania. Mam nadziej?, ?e us?yszycie kiedy? Ann? Kozie?, wokalistk? jazzow?, bo jej "La Fiesta" to majstersztyk. Mam nadziej?, ?e b?dzie mo?na kupi? w niedalekiej przysz?o?ci p?yty Doroty Ko?akowskiej czy Doroty Ko?usznik. W zalewie hip-hopu, rapu czy techno wiersze Lechonia ?piewane przy wtórze akustycznych gitar przez zespó? "Ma?e kino" z W?gierskiej Górki to balsam na rany.

Niestety, wszelkie tego typu inicjatywy wymagaj? pieni?dzy, a te obecni w?adcy Bielska-Bia?ej postanowili przeznaczy? na sfinansowanie "Ciemnogrodu" znanego polskiego intelektualisty Wojciecha Cejrowskiego. ?ycz? im sukcesów, tak?e tym, którzy chc? zakaza? roboty w niedziel?. Ciekawe, jak mi zabroni? pisa? ten felietonik. Wszak w?a?nie w dzie? wolny od pracy go pope?niam.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki