Andrzej Sikorowski

Dar wyciskania ?ez

Przesta?em lubi? s?owo przyjaciel.
Ten pi?kny epitet wy?wiechtano zbyt cz?stym powtarzaniem. Kto? spotkany na ulicy, b?d? w lokalu przedstawia was towarzysz?cej mu osobie i mówi: poznaj mojego serdecznego przyjaciela lub a to mój wspania?y przyjaciel, a wam si? md?o robi od tej manifestacji.
Zbigniew Preisner przyja?ni? si? z Kie?lowskim. To pewne. Zrozumia?y jest wi?c tytu? jego ostatniej kompozycji. Zaprezentowano j? w Teatrze Wielkim i zacz??o si?. Go?cia, który stworzy? mas? pi?knych ilustracji filmowych nagradzanych na ca?ym ?wiecie, ale przede wszystkim s?uchanych, zacz?to nagle spycha? na pozycj? Janka Muzykanta, który przyby? z zapad?ej wioski nios?c pod pach? wystrugan? podczas pasienia krów gitar?, klec?cego diskopolowe nutki, które jeszcze odwa?nie nazywa Requiem. Czyli wkracza na teren zarezerwowany dla wielkich, wybranych, powa?nych kompozytorów brzydz?cych si? komercyjnymi bzdetami. Mistrz Penderecki o muzyce Preisnera powiedzia?, ?e interesuje go jedynie twórczo?? profesjonalna. Có? za obrzydliwy belferski sposób patrzenia na sztuk?. Profesjonalizm wyznaczany stopniem skomplikowania.
Przypominam sobie czasy, gdy zespó?, z którym wyst?puj?, obj?ty by? patronatem Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego. Jazzmani, czyli profesjonali?ci w?a?nie mówili o nas opereta. By? w tym rodzaj pogardy dla kolesiów pisz?cych piosenki oparte na trzech funkcjach harmonicznych, co zawodowcowi nie przyjdzie nigdy do g?owy.
Nieprofesjonalne s? wi?c dzie?a Beatlesów, nieprofesjonalne jest wszystko to, co próbuje chwyta? za serce kilkoma prostymi tonami. Gdy czytam recenzj?, w której zarzutem jest równoleg?e prowadzenie g?osów, to wiem, ?e mam do czynienia z wytrawnym znawc? wydumanych gnieciuchów granych dla nikogo podczas Warszawskiej Jesieni.
Na szcz??cie muzyka Preisnera wzrusza i to jej atut najwa?niejszy. Oboj?tne, co na ten temat napisz? koneserzy, ma ów ma?o profesjonalny mo?e dar, ?e wyciska czasem ?zy. A to najpi?kniejsza cecha dzie?a sztuki. Opini? niniejsz? wyg?asza profan ziewaj?cy podczas festiwalowych przegl?dów dokona? mistrzów. Ten profan jest przy okazji koleg? Preisnera. S?owa przyjaciel przecie? nie lubi?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki