Andrzej Sikorowski

Zaj?c


Tak okre?la si? , zawodnika, który prowadzi stawk? biegaczy lub cyklistów, przyjmuj?cego na siebie maksymalny opór stawiany przez powietrze, dyktuj?cego wysokie tempo, przygotowuj?cego innym dogodn? pozycj? do ko?cowego ataku na rekord. Zaj?c usuwa si? z drogi po wyczerpaniu w?asnych si? i wtedy prawdziwi mistrzowie pokazuj? sw? klas?. Osoba zaj?ca nie ma
w moim odczuciu wiele wspólnego ze sportem, ale upowszechnia si? coraz bardziej, bo widowiska bez rekordów trac? zainteresowanie publiczno?ci, a wi?c przestaj? przynosi? zysk. Wyczyn musi by? dochodowy, laurowy wieniec zdobi?cy kiedy? skronie zwyci?zców przesta? mie? wi?ksze znaczenie poza symbolicznym, a symbole s? dzisiaj traktowane arogancko i z pogard?. Kogo obchodz? teraz barwy klubowe, zast?powane powszechnie przez pstrokacizn? napisów i logo przeró?nych sponsorów. Koszulk? z narodowym emblematem wymienia si? w jednej chwili na inn?, lepiej odró?nian? -w transmisji telewizyjnej. Pogo? za szmalem i ch?? wygrania za wszelk? cen?, wykrzywi?y ide? szlachetnej rywalizacji i sponiewiera?y nieroz??czne kiedy? ze sportem odruchy jak fair play, czy szacunek dla rywala.
Boli mnie, gdy wyczytywane przez spikera zawodów nazwiska przeciwników wygwizduje si? zawzi?cie, zaprzeczaj?c prastarej tradycji; która -nakazywa?a traktowanie go?ci ze szczególnym pietyzmem. Nie mog? ?cierpie? chamskich przy?piewek, w jakich zach?ca si? pupilów do strzelenia bramki "tym kurwom", czyli facetom, których jedyn? win? jest noszenie innych ni? nasi strojów.
To wszystko, co w zmaganiach na bie?niach, stadionach, basenach, ringach najpi?kniejsze, uciek?o gdzie? niczym tytu?owy zaj?c i coraz trudniej b?dzie nam go schwyta?.



powrót do listy felietonów
powrót do publicystyki